Sukces na Świdnickim

Rozegrany w ostatni weekend 41. Rajd Świdnicki zakończył się sukcesem załogi Virnik/Michał Majewski. Zawodnicy wspierani przez EkoCzeski.pl, jadący BMW E36 M3 wygrali klasę samochodów historycznych, osiągając jednocześnie metę w Świdnicy na 14. miejscu w klasyfikacji generalnej.

Rajd rozpoczął się od dwukrotnego przejazdu miejskiego odcinka. Na takich próbach, choć widowiskowych, bo przejeżdżanych w szpalerze ludzi i w świetle błyskających fleszy, można więcej stracić niż zyskać. Rozważna jazda, straszącymi wysokimi krawężnikami, ulicami Świdnicy przyniosła Virnikowi i Michałowi dwa drugie miejsca w „historykach” i łączną stratę zaledwie jednej sekundy do najgroźniejszego rywala. Sobotnie zmagania rozpoczęły się nietypowo dopiero wczesnym popołudniem. Już na pierwszym oesie, niezwykle szybkim Witoszowie, załoga EkoCzeski.pl przejęła prowadzenie w klasie HR wygrywając go o 1,3 sekundy i notując przy okazji świetny 11. czas w „generalce”. Drugi i trzeci odcinek to również wygrane duetu Virnik/Majewski, owocujące ponad 30 sekundową przewagą nad drugą załogą w HR.

Druga pętla to komplet zwycięstw i wobec wycofania się głównego rywala w osobie Arka Urbanowicza, Virnik wraz z Michałem wypracowali komfortową przewagę ponad 6 minut nad kolejną załogą. Choć niedziela przywitała startujących łaskawszą pogodą to pozostałe sześć, klasycznych odcinków wcale nie zapowiadały łatwego dnia. Ogromna przewaga zdobyta w sobotę pozwoliła załodze Virnik/Majewski na spokojną i rozważną jazdę, niepozbawioną tak lubianych przez kibiców „boków”. Sześć kolejnych oesowych tryumfów przypieczętowało pewne zwycięstwo w klasie samochodów historycznych i 14. miejsce w klasyfikacji generalnej.

Virnik: Mój ulubiony Świdnicki okazał się dla nas bardzo szczęśliwy. Wygraliśmy klasę, uzyskaliśmy też kilka niezłych czasów w „generalce”, choć na pewno nie było łatwo. Były to zdecydowanie najtrudniejsze warunki jakie kiedykolwiek spotkałem na rajdowych trasach. Miałem pewne obawy, bo nie udało nam się potestować na mokrym i brudnym asfalcie. Okazało się jednak, że szybko znaleźliśmy odpowiednie tempo i nawet drobne przygody nie pokrzyżowały nam planów, a sama jazda, poza oczywiście wynikiem czysto sportowym, przyniosła nam wiele frajdy. Choć autko było bardzo dzielne to jednak ma już ponad 20 lat i chyba czas pomyśleć o jakiejś nowszej konstrukcji. Dlatego też najprawdopodobniej odpuścimy resztę sezonu i skupimy się na zebraniu odpowiedniego budżetu na przyszłoroczny Świdnicki, a kto wie może i na coś więcej.Chciałbym też podziękować całemu mojemu Zespołowi, który tworzą sami przyjaciele i tylko oni wiedzą ile wysiłku i poświęcenia trzeba włożyć w przygotowania do startu. Słowa wdzięczności należą się również mojemu pilotowi Michałowi Majewskiemu, z którym po raz kolejny startowałem w Górach Sowich, kibicom za wspaniały doping, a firmie EkoCzeski.pl za nieocenione wsparcie.

Michał Majewski: Na wstępie chciałbym podziękować Virnikowi za danie mi szansy występu w tak trudnym rajdzie u jego boku. Atmosfera w rajdówce była wyśmienita, bawiliśmy się bardzo dobrze, a komunikacja między mną, a Virnikiem przebiegała bez zarzutu. To samo można powiedzieć o jeździe kierowcy. Nasze BMW niestety nie jest autem stworzonym do jazdy w takich warunkach, aczkolwiek czasy uzyskiwane na oesach napawały nas optymizmem. Osobiście pierwszy raz spotkałem się z takimi warunkami na trasie, lecz nie wzbudziło to we mnie większych obaw. Bardzo lubię takie wyzwania. Największym problemem był dla nas dobór opon, których nie mieliśmy za wiele. Prawie cały rajd przejechaliśmy na mocno dociętych „intermediatach” i mimo wszystko trudno było utrzymać się na drodze. Dopiero na ostatniej pętli drugiego etapu założyliśmy deszczowe gumy, na których jechało nam się zdecydowanie pewniej. Bardzo dziękuję wszystkim kibicom spotkanym przy trasie oraz moim przyjaciołom mocno trzymającym za nas kciuki.