51. Rajd Barbórka 2013
No i jak tu napisać dobry reportaż z Rajdu, kiedy tak wiele chciałoby się powiedzieć jednocześnie? Wiec będzie jak u Hitchcock’a – od razu z grubej rury!
Tak, Tak, Tak!!! Pani Karowa zaliczona! Nie była w stanie oprzeć się urokowi załogi z numerem 70 – VIRNIK & Majewski (i to nie dlatego, że VIRNIK nawet w kasku powoduje, że kobiety mdleją). Nasza załoga zrobiła (na) Karowej tak nieziemskie show, ze do dziś leżąca na niej kostka brukowa drży, jak Scarlett Johansson przed swoim pierwszym razem, na dźwięk przejeżdżających w okolicy BMW M3. W świetle jupiterów oraz kamer telewizyjnych, przy fleszach aparatów i co najbardziej nas cieszy – przy gorącym dopingu i wrzawie kibiców, VIRNIK dał upust swojej fantazji, pokazując rajdowy kunszt kierowcy kompletnego. Auto w pozycji „na wprost” stało jedynie na linii startowej, potem było już tylko klasyczne „bokiem do przodu”, bączki dookoła beczek robione tak długo, żeby nawet Zenitem udało się zrobić fotkę i bezkompromisowy dźwięk silnika.
To była moja trzecia „Barbórka w Warszawie”, pierwszy start Oplem Astra GSI, następny już w BMW M3. Okazało się, ze przysłowiowe „do trzech razy sztuka” zadziałało tym razem w moim przypadku i dzięki widowiskowej jeździe, która podoba się naszym fanom, kibicom oraz organizatorom zaproszono nas do występu na Karowej – powiedział VIRNIK.
Jadąc kultowe Kryterium Asów na Karowej załoga VIRNIK & Majewski dokonała tego, na co skrycie liczył cały Zespół, o czym baliśmy się mówić głośno (raz nam się wyrwało, ze trzeba mierzyć wysoko wtedy tylko się uda) i co w finale, jako kwintesencja tej fantastycznej przygody oraz całego sezonu 2013, wydobyło się z ust Pilota (Michała Majewskiego) – „Marzenia się spełniają!”
Startu w tegorocznej Barbórce nie miałem kompletnie w planach – mówi Michał Majewski. Mój zespół w którym startuje na codzień nie planował wyjazdu na ten rajd, dlatego w momencie gdy zadzwonił Virnik, bez zastanowienia przyjąłem propozycję. Znamy się już trochę czasu, wspólnie startowaliśmy w dwóch poprzednich edycjach Rajdu Świdnickiego zatem wiedzieliśmy czego od siebie oczekiwać
Przygotowania do rajdu rozpoczęliśmy z dużym wyprzedzeniem, mając określony plan działań poparty harmonogramem, zaangażowaliśmy do tego profesjonalistów i fachowców z branży i właśnie dzięki tak świetnej organizacji…dojechaliśmy na linie startową klasycznym „rzutem na taśmę”! Auto, kompletnie nowy projekt będący efektem dotychczas zdobytych doświadczeń oraz ciężkiej pracy mechaników (Dzięki Marcin!) było już prawie gotowe, kiedy okazało się, ze drobiazgi typu śrubka, blaszka i naklejka zabierają niesamowicie dużo, tak cennego i niezbędnego w końcówce przygotowań, czasu. Docelowe serce rajdówki (silnik, który budowany jest od podstaw i będzie generował moc zdecydowanie większą niż seryjna), ze względu na długotrwały proces importowania właściwych części zza oceanu, postanowiliśmy zastąpić gotowym i sprawdzonym seryjnym rozwiązaniem – kupujemy oryginalne BMW M3 w stanie „igła, z kierownicą w schowku”. Tu pojawia się międzynarodowy wątek tej historii, a mianowicie VIRNIK leci na Wyspy! Niby prosta rzecz, ale u nas nie ma prosto – samolot miał półgodzinne opóźnienie w lądowaniu, bo pilot w zamian za autograf i czapeczkę team’ową dał się karnąć VIRNIK’owi, a on poszedł bokiem przez Hiszpanie Wszystkie manele na miejscu, składanie w jedną całość dniem i nocą, a w międzyczasie dobre wieści z Warszawy, tj. oficjalny komunikat organizatora 51. Rajdu Barbórka 2013 wraz z Regulaminem, w którym została uwzględniona nasza propozycja dot. umiejscowienia BMW M3 w Klasie 2., a nie jak dotychczas w Klasie 3. wraz z czterołapymi potworami. Ostateczne dopieszczanie rajdówki przy technicznym wsparciu kolegi „Kubackiego”, testy na torze we Wrocławiu i ….jedziemy do Stolicy!
A w Warszawie od samego początku zaczęła się prawdziwa JAZDA! Pierwszy dzień do południa pogoda wiosenna, wjeżdżamy na BK, które zaliczamy wzorowo (brakuje nam tylko nożyków do pasów i lampki dla Pilota, ale przecież to pikuś….jak się okaże „Pan Pikuś”). Jedziemy testować auto na STW Center & Rally Drive i pierwsze schody – zima przyszła z zaskoczenia, nasypało śniegu po pachy, zamiast treningu mamy zawody w ślizganiu się między oponami… – testy przebiegały w bardzo miłej i koleżeńskiej atmosferze – mówi VIRNIK, wszyscy nastawiali się na dobra zabawę, chociaż dało się wyczuć w powietrzu zapach sportowej rywalizacja, która miała się za chwile rozpocząć. Do tego spadł śnieg i wiedzieliśmy ze nasza tylnonapędówka będzie musiała się nieźle namęczyć żeby podjąć rywalizację z popularnymi ośkami. Warszawa się zakorkowała i powrót na obiekt Autodromu Automobilklubu Polski na Bemowie, na którym zaplanowany był Prolog zajął ponad dwie godziny. Kupno nożyków i lampki w zaśnieżonej, zakorkowanej, zakochanej Warszawie okazało się niemalże Mission Impossible. Finalnie kilka załóg utknęło na okolicznych ulicach dojazdowych w korkach, nożyki i latarka dobiegły na linie startową milisekundę przed zapaleniem się „zielonego”, a Prolog w związku z zaistniałymi okolicznościami został ogłoszony odcinkiem testowym, a nie kwalifikacyjnym, co absolutnie nie wpłynęło na jego widowiskowość.
Michał Majewski – Od początku naszym planem było dostanie się na Karową, ale patrząc na konkurencję w naszej klasie wiedzieliśmy że nie będzie łatwo. Dodatkowo w piątek pogoda spłatała nam niezłego figla i spadł śnieg. Dla naszego auta to spore wyzwanie, ale Virnik nie miał z tym wielkiego problemu – szacun dla niego za ogarnięcie wozu. Ściganie zaczęliśmy od piątkowego odcinka kwalifikacyjnego, który z powodu ciężkich warunków odwołano. W zamian za to pojechaliśmy go w ramach odcinka testowego. Nie był on zbyt miarodajny, ponieważ trasa pokryta była grubą warstwą śniegu i lodu.
Kolejny dzień to walka na trzech OS’ach tj. Rembertow, Cytadela, Bemowo, po dwa razy na każdym z nich. Prawdziwe ściganie zaczęło się w sobotę. Generalnie każdy odcinek charakteryzował się innym stanem nawierzchni i przyczepności. Dodawało to fajnego smaczku do rywalizacji która była na prawdę zacięta. Praktycznie co odcinek klasyfikacja w klasie 2 wywracała się do góry nogami – mówi Michał Majewski. O dobrym miejscu w generalce nie było mowy; ze względu na niesprzyjającą aurę miernikiem wyniku była pozycja w Klasie 2. Pierwsza „trójka” nr 60 Zawada/Derousseaux, nr 59 Raczkowski/Gwiazda oraz nr 67 Hankiewicz/Hankiewicz od pierwszych przejazdów była poza zasięgiem. Walka załogi z numerem 70 VIRNIK & Majewski z załogą nr 58 Chmielewski&Chmielewska jadącą Citroenem DS3 oraz załogą nr 68 Berliński&Chłuda jadącą Peugeotem 206RC, toczyła się o miejsca 4. i 5. promujące do startu w Kryterium Asów na Karowej. Niestety w tych zimowych warunkach należało uznać wyższość przednionapędowych osiek i to właśnie załogi nr 58 oraz 68 zajęły odpowiednio 4. i 5. miejsce. Kolejne „Niestety” to fakt, że od upragnionego występu na Karowej oddzieliło nas zaledwie 2.69 sekundy…
Podczas tego rajdu krytyczne znaczenie miał dobór opon. Staraliśmy się przewidywać zmienne warunki pogodowe i pod tym kontem dobierać ogumienie, ale finalnie było bardzo trudno się wstrzelić, wszyscy zawodnicy zgodnie twierdzili, że to jeden wielki totolotek. Pojechaliśmy na zimówkach gdy inne załogi wybrały „medie” i to dało im przewagę. My natomiast patrząc na wynik mamy satysfakcję z bycia najszybszą tylnonapędówką w Rajdzie – powiedział VIRNIK
Sport jest Sport, a do tego nasze „chłopaki nie płaczą” więc z pewnym niedosytem zaczęliśmy pakować się do drogi powrotnej, rozmawiając z kolegami rajdowcami, kibicami i organizatorami i właśnie teg pogadanki spowodowały, że wykorzystał to nasz bystry, inteligentny, błyskotliwy i obdarzony ogromnym poczuciem humoru Pilot – Michał Majewski i przy wsparciu dobrych duchów, a konkretnie jednego, nie do końca dobrego spowodowali, że załoga VIRNIK & Majewski została zaproszona do występu na Karowej!
Dzięki przychylności Dyrektora Rajdu Daniela Siemczuka udało nam się pojechać ten słynny odcinek „pod publikę” i zarazem spełnić marzenia z dzieciństwa! Dziękuję całemu zespołowi VIRNIK Rally Team za mega mega zakończenie sezonu. Do zobaczenia w przyszłym roku! – powiedział na zakończenie Michał Majewski
Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna tylko po tym jak kończy. 51. Rajd Barbórka załoga nr 70 – VIRNIK & Majewski zakończyła najefektowniej jak to było możliwe. Cały VIRNIK Rally Team ma poczucie satysfakcji. Wiemy co należy zrobić lepiej żeby w przyszłym sezonie rajdowym 2014. osiągnąć jeszcze więcej. Zrobimy to, by po raz kolejny móc powiedzieć „Marzenia się Spełniają!”